Lekkiej zimy ciąg dalszy,idealne warunki do konnych podróży . Tego dnia postanowiliśmy nawiedzić dolinę Bzury w okolicach Brużycy Wielkiej . W miejscu niedaleko szosy Aleksandrów-Ozorków po naszej stronie ,w niewielkim zakolu rzeki ,znajdują się pozostałości średniowiecznego grodziska.Widoczne jest na mapie satelitarnej jako lekki krąg odcinający się swoim kształtem od regularnej siatki pól.Aby nie nadkładać drogi ze stajni wyjechaliśmy tyłami na ulice Podleśną i żwawym stępem ruszyliśmy przez Jedlicze.

Gdy tylko wyjechaliśmy na skraj lasów grotnickich przywitał nas wiatr .Dobrze ,ze zabrałem ciepła czapkę ,otwarte przestrzenie zawsze mnie zaskakują przewiewem.Droga w kierunku Nakielnicy była mocno rozjeżdżona przez ciężki sprzęt rolniczy. Kałuże pokryte cienką warstwą lodu i koleiny uniemożliwiały szybsze chody.Pola przesycone woda nie nadawały się na wykorzystanie.
Skrzyżowanie dróg przed nami na horyzoncie ukazały się pola majątku Nakielnica ,a my skręciliśmy w lewo w stronę Jastrzębia wreszcie kłusem .
Przed wsią Księstwo znajduje się lasek . Przejechaliśmy go galopem .Konie utrzymały szyk i ponownie na otwartą przestrzeń wyjechaliśmy w regularnym zastępie. Zawsze jak tu jadę doskwiera mi ubogość krajobrazu i pustka pogłębiona teraz przez zimę.Rzuca się w oczy też zmęczenie tej ziemi , Wyjałowione i porzucone kawałki pól podziurawione dołami i przystrojone śmieciami tu wydają się bardziej powszechne.
Droga poczęła prowadzić nas na skraj doliny .
A później było już tylko w dół , jedyną atrakcją tego miejsca jest krajobraz przeciwległego brzegu .
Gdy mijaliśmy rów lub ciek wodny w mojej głowie pojawiły się wątpliwości czy aby nie przejedziemy ścieżki prowadzącej do grodu.Może ta woda zasilała fosę ,nie znalazłem nigdzie opisu poszukiwanego obiektu tylko ten widok z satelity był moim drogowskazem.
Ostatnim etapem poszukiwań było zjechanie z drogi w kierunku rzeki ścieżką wytyczoną przez zastępy stajni Hippomariol. Ewidentnie tereny wroga . Muszę tu z przykrością zaznaczyć ,że ciężko o przykład tak zajadłych i pałających nienawiścią ludzi jak właściciele tej stajni . Ich reakcje na mój widok ocierają się delikatnie mówiąc o chamstwo,niedawno miałem okazje się ponownie o tym przekonać .Różni nas podejście do jeździectwa muszę przyznać, że nie toleruje u mnie gdy ludzie podchodzą do koni w stylu '' brużycy'' .Pochwała dzikim galopom, kto szybciej ,kto dalej w bezładzie to nie moja bajka.Wracając do głównego tematu czułem, że grodzisko mamy gdzieś po lewej stronie.
Może ukryło się gdzieś niedaleko kępy tych drzew. Musimy poczekać na wiosnę bo teraz nie wiadomo gdzie są ścieżki a gdzie mokradła.
Drugim punktem naszej wycieczki były odwiedziny w stajni Smolis . W tym celu po wyjechaniu z doliny Bzury skręciliśmy w prawo w kierunku Brużycy Małej.Ciekawostką jest fakt ,że to jest wieś założona przez osadników holenderskich lecz na próżno by szukać tu po nich śladu .
Widok wsi nie dostarcza pozytywnych doznań estetycznych,niestety taka pora roku . Latem nie jest dużo lepiej trochę bardziej zielono ,chociaż pewnym gospodarstwom to nic nie jest w stanie pomóc.W sumie ciekawe czemu ludność napływowa zza Buga przesiedlana po 1945 wszędzie naznacza swoje pochodzenie bałaganem zupełnie odwrotnie od ich poprzedników.
Do stajni wjazd to specjalność Tarsisa ,przy którejś wizycie na środku smolisa usiadł mi z wrażenia na zadzie. tym razem był w miarę opanowany. Zastaliśmy właściciela,który zaprosił nas na herbatę. Miłe podejście do gości to jedna z cech charakterystycznych tej stajni . Wydaje mi się ,że jest to jedyna metoda na tą trudna branże,niestety nie przekłada się ona na efekt ekonomiczny. W smolisie widać, iż towarzystwo pensjonatowe, to skaczące ze stajni na stajnie znudziło się miejscem i popłynęło w siną dal , cóż z doświadczenia wiem, iż jest to nieuniknione a nawet korzystne dla zdrowia psychicznego właściciela. Trochę szkoda tylko ,ze mój anty fanklub wybył, dzięki któremu przyjazdy tu nabierały specyficznej pikanterii.
W czasie postoju Talie ,Hulankę i Tarsisa wprowadziliśmy do boksów, reszta poszła na padok.Miny konie miały nie tęgie .Wyglądało na to , iż po głowach chodziło im pytanie czy to nowy dom ? Na zdjęciu poniżej młodzieżówka stajni Grotniki:Michalina, Paulina, Julka i Tomek.
Powrotowi do domu towarzyszył zmierzch .Lecz zanim wyruszyliśmy odbyły się manewry z siodłania koni na szybko. Pojechaliśmy przez pola łączące Jastrzębie z Jedliczem, na których roiło się od saren i zajęcy. W stajni byliśmy po czterech godzinach od wyjazdu .













Brak komentarzy:
Prześlij komentarz